Zadbaj o finisz swojej kampanii

Oferta sprzedażowa to ostatnie, co widzi Twój klient, zanim sięgnie po portfel.

Dobra oferta utwierdza zdecydowanych w przekonaniu, że podejmują dobrą decyzję, i przekonuje niezdecydowanych.

Słaba – potrafi zniechęcić klienta, położyć całą kampanię i utopić budżet.

Na wszelki wypadek polecam to sprawdzić.

Pewnie zadajesz sobie to pytanie:

Czy moja oferta sprzedażowa sprzeda?

Tego nigdy nie wiesz przed rozpoczęciem kampanii.

Tak jak z zespołem sportowym. Patrząc na zawodników i trenera, nie wiesz, czy drużyna wygra, dopóki nie rozegrają meczu. Gdyby ludzie wiedzieli takie rzeczy, zakłady bukmacherskie straciłyby sens 😀.

Ale drużyna może zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo:

  • zadbać o trening,
  • dobrze się odżywiać,
  • zbadać rywala i jego taktykę,
  • utrzymywać wysokie morale w szatni.

Tak samo możesz zadbać o Twoją ofertę.

Boisz się o wynik swojej kampanii?

Doskonale to rozumiem.

Kampania sprzedażowa to Mordor

  • koszty za każdym razem – Twój czas, praca, zespół, pieniądze na reklamy, grafiki, maile, sales letter,
  • ciągły stres, bo nie wiesz, czy będzie sprzedaż, czy nie,
  • jeśli pokazujesz się na żywo, a nie jest to dla Ciebie komfortowe środowisko, to dokłada Ci zmartwień,
  • po drodze trzeba gasić pożary, bo kampania nigdy nie idzie bezbłędnie.

Po kampanii padasz na twarz i chorujesz przez tydzień.

Treści to podstawa kampanii

Treści idą wszędzie:

  • na adsy,
  • na posty w social mediach,
  • na maila,
  • na landing page,
  • na zapisy na webinar.

W kampanii wiecznie jesteś w niedoczasie, nie masz kiedy tego wszystkiego posprawdzać, a i copywriterzy lubią się spóźnić.

W efekcie oddają teksty pisane w pośpiechu, na kolanie, które nie działają.

Sukces kampanii wiele dla Ciebie znaczy, prawda?

Kampania to szansa na:

  • dodatkowy zastrzyk gotówki,
  • inwestycję,
  • wzrost zasięgów,
  • święty spokój.

Zaczynając kampanię sprzedażową, najpewniej już planujesz, co zrobisz z zarobioną kasą.

  • odpoczniesz – to przede wszystkim. Dobra kampania daje oddech i czas na odpoczynek i wyjście z kieratu.
  • zainwestujesz – pewnie masz jakiś większy wydatek na oku, który rozwinie firmę, a nie chcesz brać kredytu,
  • spłacisz zobowiązania – może właśnie masz jakieś kredyty i chcesz się ich pozbyć za jednym zamachem? Albo remontujesz dom? A może zbierasz na dom i brakuje Ci do wkładu własnego?
  • uszczęśliwisz bliskich – zabierzesz rodzinę na tę wspaniałą wycieczkę, którą obiecujecie sobie od lat, ale nigdy nie ma na to czasu i pieniędzy.

Słaba kampania zaś oznacza rezygnację z tych planów, a oprócz tego frustrację, rozczarowanie i straty finansowe.

I najgorsze jest to rozczarowanie w oczach Twoich bliskich, kiedy np. musisz powiedzieć dziecku, że jednak w tym roku nie pojedziecie, albo że na razie nie dokończycie pokoiku.

Zdolnych copywriterów direct response nie ma zbyt wielu

A Ci, co są, mają pełne ręce roboty, kalendarze zapełnione na kilka miesięcy w przód i terminy napięte jak plandeka na żuku.

Ponadto spore grono copywriterów uważa, że nie ma wielkiej różnicy między tekstem SEO, a listem sprzedażowym.

To grono jest w błędzie.

Ale Ty, szukając copywritera, na etapie zgłoszenia nie jesteś w stanie tego stwierdzić. Nawet ktoś z dobrą gadką, a bez pojęcia o rzemiośle, może przekonać Cię, że udźwignie to zadanie.

A nawet jeśli zamawiasz sales letter u doświadczonego copywritera…

… nie jest powiedziane, że nie będzie zawierał błędów.

Wiem po sobie, że autor tekstu sprzedażowego:

  • cierpi na klątwę wiedzy,
  • jest przywiązany do tekstu,
  • nie potrafi go przeczytać obiektywnie,
  • siedzi nad nim nieraz tak długo, że zna go na pamięć,
  • potrzebuje świeżego spojrzenia.

Czasami sales letter to Twój najmniejszy problem

Może się okazać, że masz źle zbadaną grupę docelową, albo właśnie próbujesz sprzedać produkt, którego nikt nie potrzebuje.

To jest jeszcze gorsze, niż słaba oferta, bo nawet najwybitniejsza oferta nie przekona do zakupu kogoś, kto nie potrzebuje produktu.

Kim jestem i skąd to wszystko wiem?

Nazywam się Daniel Bartosiewicz i od 2019 r. zajmuję się content marketingiem i copywritingiem.

Widziałem przez ten czas wiele wspaniałych ofert, które przekonały mnie do zakupu, i tyle samo (jak nie więcej) słabych, które nie przekonałyby spragnionego na pustyni do zakupu wody.

Uczyłem się pisania ofert sprzedażowych na kursie „Liczy Się Oferta” Bartka Popiela i od Pawła Ciska, który dla niego pisał, także z książek, webinarów i szkoleń.

Wierzę, że każdy przedsiębiorca zasługuje na godne treści.

Zamyslony

Skąd pewność, że ja zrobię to dobrze?

Jakby nie patrzeć, właśnie czytasz sales letter 🙂. Jeśli moje słowa do Ciebie trafiają, to samo w sobie o czymś świadczy.

Ale nie polegajmy tylko na słowach.

Zobaczmy w praktyce.

Sprawdź moje przykładowe audyty listów sprzedażowych

Ile będzie kosztował Twój spokój?

Doświadczony copywriter weźmie za ofertę 1500 – 5000 zł, a nawet więcej. Bartek Popiel kiedyś mówił, że najwięcej wziął 7000 zł, a Darek Puzyrkiewicz – 9500 zł.

Nie kwestionuję ich wiedzy i umiejętności. Po prostu chcę pokazać, że to jest duża kasa.

Początkujący copywriter weźmie mniej, ale albo nie dowiezie, ugnie się pod ciężarem odpowiedzialności, albo nie ma potrzebnych umiejętności. Wielu z nich nie odróżnia oferty sprzedażowej od opisu produktu.

Zanim Ci powiem, ile kosztuje spokój, najpierw przez chwilę pomyśl:

  • ile jest warta godzina Twojej pracy?
  • ile zapłacisz za spokój?
  • jak wycenisz radość i satysfakcję po skutecznej kampanii sprzedażowej?
  • ile kosztowałoby usunięcie frustracji po słabej kampanii?

Nie wiem dokładnie, ale idę o zakład, że sporo. Mogę Ci tego oszczędzić za:

Myślę, że ta cena jest znikoma w zestawieniu z:

  • budżetem na reklamy,
  • wydatkami na maile, ofertę i grafiki,
  • honorariami zespołu pracującego przy kampanii.

Jak wygląda proces sprawdzenia oferty sprzedażowej?

  1. Przyjmuję zamówienie i wystawiam fakturę.
  2. Wysyłam Ci brief na ofertę sprzedażową, by poznać Twoją grupę docelową, produkt i Ciebie.
  3. Wysyłam też prośbę o materiały użyte do tworzenia oferty.
  4. Analizuję treść oferty sprzedażowej pod kątem dopasowania do grupy docelowej, zbadania potrzeb i odpowiedzi na nie.
  5. Wysyłam Ci nagranie z analizy wraz z listą sugestii po zaksięgowaniu wpłaty.

W tym momencie zyskujesz pewność, że oferta przeszła przez sito doświadczonego człowieka, i nie ma w niej rażących błędów, które mogłyby obniżyć sprzedaż.

Nadal się wahasz?

Znam Twoje obawy.

„Nie mam na to pieniędzy”

Istotnie, może tak być. Sama oferta handlowa kosztuje niemało, a jeszcze audyt oferty handlowej…

Ale z drugiej strony ile będzie Cię kosztowała kampania sprzedażowa, której współczynnik konwersji będzie niski?

Ile w tym czasie przepalisz na reklamy, które nie mają szansy przekonać ludzi do zakupu?

Ile w trakcie kampanii wydasz na wynagrodzenie zespołu i bieżącą obsługę?

Jakie to jest ryzyko?

„Ja mam taką markę osobistą, że nie potrzebuję oferty”

Całkiem możliwe. Jak masz markę osobistą, to właściwie wystarczy Ci koszyk one-click, i jedna storka na Instagramie, żeby mieć dobrą sprzedaż.

Ale to nie o to chodzi w kampanii.

Kampania sprzedażowa jak kampania wyborcza – nie jest po to, żeby przekonać twardy elektorat. Ona jest po to, żeby przyciągnąć niezdecydowanych.

„Moją ofertę pisał zawodowy copywriter”

To bardzo dobrze. Ale to nadal tylko człowiek. A ludzie popełniają błędy.

Nie chcę szkalować kolegów i koleżanek po fachu. To po prostu ludzka rzecz.

Lepiej sprawdzić i żeby to sprawdzenie okazało się zbędne, niż nie sprawdzić, i żałować.